Przejdź do głównej zawartości

Poziomkowy dywan

Ostatnio zdałam sobie sprawę, iż na mojej działkowej oazie nie tylko mięta i rukola są zadziornym i ekspansywnym gatunkiem. Otóż niewinne poziomeczki, pyszne i słodziutkie, w cichy i podstępny sposób zaczęły gościć się w wielu zakątkach. Oczywiście nie mam nic przeciwko ich egzystencji obok drzew, kwiatów, a nawet na środku chodnika :) W końcu to czysta przyjemność móc je podjadać kiedy się chce. Zauważyłam, że z roku na rok coraz bardziej się rozsiewają i w zasadzie w jednym miejscu, pod papierówką i w okolicy borówek, zaczęły pełnić rolę rośliny okrywowej. Jest ich tak dużo, iż zajęły całą przestrzeń i w sumie nie muszę tam plewić. Dosłownie natura zrobiła mi mega przysługę. Pracy mniej, a przysmaku więcej. Stało się to przypadkiem i bez mojego udziału ale przecież chcę aby moja działka była przeze mnie kontrolowana a natura niech się gości po swojemu. Tutaj poszło wszystko w odpowiednim kierunku. Na zdjęciu poniżej poziomkowy dywan.

Poziomki, mimo iż malutkie, to owocują praktycznie cały sezon. Są bezproblemowe. Lubią cień a dadzą radę nawet na chodniku ;) Dowód na poniższej fotce. Jak się jej przyjrzycie to widać na tym zdjęciu wąsy, czyli rozłogi, a tam malutka poziomeczka, która szuka kawałka ziemi :)


Czasem myślę, że rośliny na mojej działce maja się bardzo dobrze. Pozwalam im rosnąć w bardzo dziwnych miejscach. Na poniższej fotce rukola, która również upodobała sobie chodniki. Jakbyście chcieli poczytać o mojej wszędobylskiej rukoli to zapraszam do tego posta.



A tutaj poziomki, które stały na drodze zakładanej rabatki, z usypywanymi kamyczkami. Nie miałam sumienia ich usunąć, więc stały się częścią rabaty.

Ciekawa jestem, czy też macie poziomki u siebie i czy też tak rodzą jak szalone.
Pozdrawiam
Marta

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dieta szynszyla prosto z działki

Tak się składa, iż jesteśmy posiadaczami bardzo słodkiego i puchatego szynszyla. Nasza Lusia jest prześlicznym stworzątkiem i pupilkiem domu.  Kupowana była jako zwierzak dla starszego syna, 10 latka. Jak często to w przypadku dzieci bywa fascynacja szybko minęła i główną opiekunką Lusi jest Pani domu, czyli ja. Możecie myśleć, iż jest to trochę nie odpowiedzialne aby kupować szynszyla dla dziecka a potem przejąć obowiązki opiekuna zwierzaka. Powiem Wam jednak szczerze, że gdy zdecydowaliśmy się na szynszyla to byłam pewna, że mój syn szybko się znudzi i tak jakby kupowałam go dla siebie :) Jeśli dobrze pamiętam to chyba nawet sama go na ten zakup namówiłam. Więc w sumie to może miał być dla mnie szynszyl ;) Tylko wiecie, kobita przy czterdziestce, etat, dzieci, robota w domu, na działce, rower... i jeszcze szynszyl :) Ale jak się chce to można wszystko. Zatem pod spodem fota naszej/mojej Lusi Zdjęcie mało wyraźne, uchwycenie jej w locie jest prawie niemożliwe. Szybkość ma prawie ż

Mój przyjaciel przywrotnik

Mijałam go bardzo długo tak jakoś bez emocji. Rósł spokojnie, jako taki tam okrywający malutki krzaczek. Jeszcze kilka lat temu nie pomyślałabym, że tak bardzo go polubię i będzie jednym z głównych składników moich ziołowych herbatek. Teraz regularnie pozbawiam go kwiatków i liści, oczywiście w granicach rozsądku, tak aby mógł również prężnie spełniać swoją rolę estetyczną. Opowiadam tu o przywrotniku pospolitym. Na zdjęciu poniżej Alchemilla vulgaris Stanowisko dla przywrotnika Na początku mojej przygody z ogrodnictwem miałam w zamiarze usunąć przywrotnik z mojej działki bo jakoś tak specjalnie mi się nie podobał. Wydawało mi się, że jest to zwykłą bylina ozdobna i okrywowa a ja jestem zwolennikiem roślin "jadalnych". Chyba nawet go usunęłam ale przywrotnik powracał nie wiadomo skąd. Dzisiaj mogę śmiało powiedzieć, że jest to bardzo wytrwała roślina i raczej niezbyt wymagająca. Może nie aż tak, jak mięta czy rukola ( tutaj trochę więcej o mojej rukoli ) ale n

Jak zwalczyć ślimaki

Czego nie lubią ślimaki w ogrodzie? Czy można wygrać walkę ze ślimaczym najazdem na nasze wyczekane plony? Jeśli powinniśmy tu w ogóle mówić o jakiejś walce, bo każdy ma przecież prawo egzystować, rozwijać się. Staram się żyć w zgodzie z naturą i raczej podporządkowuje się jej zasadom. Uwielbiam patrzeć jak rośliny, owady i wszystkie inne ze sobą współdziałają. Niemniej jednak prowadząc swoje ogrodnicze eksperymenty również chciałabym widzieć efekty swojej pracy, czyli dorodne marchewki, soczyste pomidory i kształtne groszki. Dzisiaj wiem, jak ważna jest równowaga. Każdy element musi się uzupełniać. Niestety pewnego roku doświadczyłam dominacji jednego gatunku. Z perspektywy czasu myślę, że sama się do tego przyczyniłam. Chętnie podzielę się z Wami moją historią.  Ogrodowi przyjaciele Na zdjęciach poniżej ślimaki uchwycone w biegu. Na te gatunki nie mogę narzekać. Dzielnie suną z wielkimi skorupami na plecach. Czasem obserwuje je i jestem pełna podziwu, jak szybko się przemieszc