Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2019

Bluszcz pospolity

Ostatnimi dniami wyrwałam się w świat i zwiedzam z rodzinką rejony Karkonoszy. Bez żalu za moją działką podziwiam tutejszą florę jak szalona. Nie jestem znawcą ale muszę, po prostu muszę, obejrzeć każdy ciekawszy napotkany okaz roślinny. Aparat pęka w szwach od zieleni i dzieci hasających po skałkach. Standardowo nie ma mnie na prawie żadnym ze zdjęć. Jednakże chciałabym Wam dzisiaj pokazać śliczny okaz bluszczu, który napotkałam na Zamku Chojnik. Jest ogromny i widać, że mocno "związany" z murami fortecy. Nie mogłam oderwać od niego oczu. Zresztą nie tylko ja, praktycznie każdy odwiedzający musiał się przy nim zatrzymać. Wygląda jak prawdziwe drzewo, no może takie trochę spłaszczone. Jest niebywale urodziwe. Bluszcz to wiecznie zielone pnącze, które przy pomocy korzeni przybyszowych, może łatwo przyczepić się do różnych powierzchni i piąć się i piąć i piąć. Korzenie przybyszowe to tylko takie chwytaki, nie pobierają one żadnych substancji od rośliny do której przylg

Ład i porządek na działce

Tytuł dość przewrotny, bo zawsze marzyłam o pięknym wiejskim ogródku, z odrobiną fantazji i kreatywnego nieładu. Matka Natura miała działać a ja się tylko przyglądać. Dzisiaj wiem, że niestety Matka Natura zadziała, ale nie zawsze w odpowiednim dla mnie kierunku. Bolączką staja się wszędobylskie chwasty lub nawet śliczne i pożyteczne roślinki, wyrastające w niepożądanym miejscu. Mam kilka sposobów na w miarę ogarnięte otoczenie. Zadbana rabatka Mam na działce kilka miejsc, gdzie rosną kwiaty, zioła bądź krzewy. Zauważyłam już, jak bardzo niektóre z tych miejsc kosztują mnie wysiłku. Najgorzej jest tam, gdzie rosną np. tulipany, po nich niezapominajki a dalej nagietki. Niby jest ciągłość kwitnienia, ale między kwiatami  jest ziemia, którą bardzo trudno utrzymać w czystości. Nie są to kwiaty okrywowe, więc jest duzy prześwit między nimi. Oczywiście dla kogoś, kto codziennie przychodzi do ogrodu i ma siły i czas na plewienie to żaden kłopot, ale dla mnie to udręka. Raz wyplewiona r

Dieta szynszyla prosto z działki

Tak się składa, iż jesteśmy posiadaczami bardzo słodkiego i puchatego szynszyla. Nasza Lusia jest prześlicznym stworzątkiem i pupilkiem domu.  Kupowana była jako zwierzak dla starszego syna, 10 latka. Jak często to w przypadku dzieci bywa fascynacja szybko minęła i główną opiekunką Lusi jest Pani domu, czyli ja. Możecie myśleć, iż jest to trochę nie odpowiedzialne aby kupować szynszyla dla dziecka a potem przejąć obowiązki opiekuna zwierzaka. Powiem Wam jednak szczerze, że gdy zdecydowaliśmy się na szynszyla to byłam pewna, że mój syn szybko się znudzi i tak jakby kupowałam go dla siebie :) Jeśli dobrze pamiętam to chyba nawet sama go na ten zakup namówiłam. Więc w sumie to może miał być dla mnie szynszyl ;) Tylko wiecie, kobita przy czterdziestce, etat, dzieci, robota w domu, na działce, rower... i jeszcze szynszyl :) Ale jak się chce to można wszystko. Zatem pod spodem fota naszej/mojej Lusi Zdjęcie mało wyraźne, uchwycenie jej w locie jest prawie niemożliwe. Szybkość ma prawie ż